Krzyk resortowych dzieci

with Brak komentarzy

resortowe dzieciJest środowisko, które stoi na straży zafałszowanej najnowszej historii Polski. Bo to jest jego historia – historia rodzin, znajomych i w końcu ich samych. Gdy czytam obelgi pod adresem autorów „Resortowych dzieci”, nie mam wątpliwości, iż są repetą każdej reakcji z przeszłości, która towarzyszyła próbie trwałego i jednoznacznego potępienia komunistów.

Katarzyna Gójska-Hejke

Druga połowa lat 90. Liga Republikańska zbiera podpisy pod apelem o przeniesienie mogił funkcjonariuszy bezpieki, dygnitarzy partii komunistycznej z Powązek na inny stołeczny cmentarz. Nie w akcie zemsty, lecz w imię sprawiedliwości i prawdy, by obecne i kolejne pokolenia Polaków nie miały wątpliwości, kto był bohaterem, a kto zdrajcą. Kto oddał życie za niepodległość Polski, a kto to życie odbierał, by zadowolić zwierzchników z Moskwy. Doskonale pamiętam 1 sierpnia spędzony przy bramie Powązek Wojskowych. Chętni do podpisania apelu ustawiali się w kolejce, znakomitą większość stanowili Powstańcy, uczestnicy akcji „Burza” i ich bliscy. Spotkanie z każdym z nich chwytało za serce. Nie było najmniejszej wątpliwości – ONI na to czekali. Ale oprawcy też mieli swoich obrońców. Na Ligę momentalnie spadł deszcz obelg. Byliśmy hienami cmentarnymi, a przede wszystkim osobnikami dużo bardziej zdemoralizowanymi od stalinowskich oprawców.

Okazało się, iż niespełna 10 lat po odzyskaniu wolności nie można zrobić niczego, co byłoby trwałym znakiem potępienia komunistycznego aparatu represji. Jest bowiem środowisko, które stoi na straży zafałszowanej najnowszej historii Polski. Bo to jest jego historia – historia rodzin, znajomych i w końcu ich samych.

Tekst jest fragmentem artykułu. Całość dostępna na stronie www.panstwo.net.