Jak pisać i nie pisać o historii – kryzys XX wieku

with Brak komentarzy

Przynajmniej od paru dziesiątków lat obserwujemy na gruncie filozofii kryzys klasycznej (korespondencyjnej) koncepcji prawdy. Nie wspominam tu o tych filozofach, którzy (jak na przykład Fryderyk Nietzsche) już wcześniej rezygnowali z tej koncepcji proponując uwzględnienie wpływów języka konwencji i retoryki na myślenie o prawdzie. Wraz z pogłębianiem się nowych trendów w humanistyce również i tam rozpowszechniać zaczynało się nowe myślenie o prawdzie – pisze historyk prof. Jerzy Topolski.

Według korespondencyjnej koncepcji prawdy prawdziwym jest, jak wiadomo, zdanie, które jest zgodne z rzeczywistością (nieraz pisze się: z faktami). Otóż zarówno owa rzeczywistość – jak i to, co się z tą rzeczywistością porównuje – może być różnie rozumiane, lecz samo porównywanie pozostaje w mocy, a właśnie owo porównanie i orzekanie o korespondencji dwu stron modelu jest sensem klasycznej koncepcji prawdy.

prof. jerzy topolski

Prof. Jerzy Topolski o kategorii prawdy: prawdę myli się z usadanianiem

Na miejsce takiego rozumienia prawdy, w którym jest ona nie tylko czymś do odkrycia (choć być może trudno osiągalnym czy wręcz nieosiągalnym), lecz zarazem, jak już wspomniano, czymś istniejącym idealnie w jednym tylko kształcie, jako jedna prawda, do której nauka powinna zmierzać, proponuje się koncepcję prawdy konstruowanej przez badacza.

Nie jest przypadkiem, że w tekstach dotyczących nowych koncepcji prawdy, odmiennie aniżeli to było w przypadku analiz prawdy klasycznej, wiele jest takich terminów jak sanity, eharity, solidarity, morality, objectivity czy neutrality, a więc terminów nie mających miejsca w kontekście uzasadniania. Wszystkie one mają wyraźny związek zarówno w zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi (dotyczącymi samego badacza) warunkami pracy.

Ważne, by były to takie warunki, w których w naturalny niejako sposób mogą być realizowane te wszystkie wartości, które sprzyjają konstruowaniu najbardziej wartościowych z punktu widzenia dochodzenia do wspólnej prawdy obrazów świata.

Prawda i jej koszt społeczny

Ponieważ nie mamy możności porównania tych obrazów z rzeczywistością, chodzi w tej ocenie wartości obrazów pretendujących do odzwierciedlania rzeczywistości przede wszystkim o to, by nie sprzyjały one powstawaniu czy umacnianiu się przekonań dla społeczeństwa szkodliwych, niosących mu nieszczęścia (jak na przykład wywołane postawami nacjonalistycznymi wojny). Na tej płaszczyźnie znaleźć można, jeśli chodzi o nauki społeczne, w pewnym stopniu możliwości choćby częściowej weryfikacji konstruowanej wiedzy.

Niejednokrotnie jest to weryfikacja bardzo społecznie kosztowna. Ludzie bowiem bardzo łatwo ulegają różnego rodzaju wiedzy zmitologizowanej (jak to było na przykład w przypadku mitu nazistowskiego Trzeciej Rzeszy czy mitu komunistycznego), która jak to wiadomo, przenika do motywacji badaczy współuczestniczących w ten sposób w konstruowaniu owego mitu. Sprzeniewierzają się w ten sposób wartościom reprezentowanych przez kształtującą się już przez parę stuleci Rzeczpospolitą Uczonych. Czy jednak nie warto takich kosztów ponieść? To pytanie, na które poszukiwania odpowiedzi pozostawiam czytelnikowi.

prof. Jerzy Topolski


Przeczytaj także: o aberracjach prawdy i chrystianofobii – wywiad ze Sławomirem Olejniczakiem – filozofem, prezesem Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi