Park Jurajski czyli dzieci w niebezpieczeństwie

with Brak komentarzy

Było do przewidzenia, że kolejne odsłony filmowej serii z cyklu opowiadającego o przygodach ludzi  w zetknięciu ze światem wymarłych gadów, będą cieszyły się niesłabnącym zainteresowaniem, zwłaszcza najmłodszej części widowni. Coraz to nowe filmy, ich kontynuacje oraz kolejne warianty fabuły sprawiały, iż do przewidzenia było pojawienie się animowanego serialu zaadresowanego w sposób szczególny do dzieci. I oto mamy Park Jurajski – serial, którego piąty sezon pod tytułem „Obóz Kredowy” weźmiemy dziś pod lupę.

park jurajski sezon 5

Wielokrotnie na naszych łamach pojawiały się już teksty ostrzegające przed niebezpieczeństwami, które czyhają na najmłodszych w pop – „kulturze”, jak też w przestrzeni handlowej, w której nieświadomi zagrożeń rodzice kupowali maluchom toksyczne duchowo zabawki.

Dziś kilka zdań o najnowszym, piątym sezonie z cyklu: „Jurasik Park: Obóz Kredowy” (dystrybucja i produkcja Netflix).

O czym jest Park Jurajski sezon 5?

Fabuła zasadnicza, jest prosta i przewidywalna: katastrofa, uwolnione potwory, grupa dzieci uwięzionych na wyspie, usiłujących przetrwać do czasu nadejścia ratunku i szukających sposobu ucieczki. Pierwsze trzy sezony do granic możliwości eksploatują temat. Najważniejsze zagrożenia to dinozaury i dorośli, którzy kierując się egoizmem nie zdradzają właściwej i pożądanej świadomości ekologicznej. Młodzi bohaterowie, dla odmiany, nie mają wątpliwości, że prehistoryczne stwory są biedne, nieszczęśliwe  i zasługujące na szacunek. Otaczają troską zarówno te roślinożerne jak i pożerające je drapieżniki.

Wzruszone, uwalniają z klatek wszystko co popadnie, nie przejmując się w najmniejszym stopniu zagrożeniem. Nie kończące się tyrady i monologi na temat współczucia dla polujących na nie i na siebie nawzajem zwierzątek już w drugim sezonie stają się nieznośne a w kolejnych częściach jest już tylko coraz gorzej.

Nie przeszkadza to małym ekologom tęsknić za stekiem z prozaicznych, małoprehistorycznych krów. Zło reprezentowane jest głównie przez białych, bezdusznych mężczyzn (najemników, oczywiście) jak też bogatych przedstawicieli firm, którym dla odmiany towarzyszą… białe, bogate kobiety (Japończyk w piątym sezonie wydaje się jedynie, zachowanym dla przyzwoitości, listkiem figowym).

Większość pozytywnych bohaterów to postaci jakby żywcem przeniesione z wizji multikulturowych, przyrodolubnych i poprawnych politycznie twórców powieści dla nastolatków. Piąty sezon epatuje coraz bardziej okrutnymi i krwawymi scenami a dojrzewający światopoglądowo i ideologicznie ocaleńcy nie mają już problemów i dylematów, gdy broniąc świata przyrody, przyczyniają się do śmierci kilku złych (wiadomo!) ludzi. Czego się nie robi w obronie biomu…

Scenariusz? Bez pomysłu, ale z tonami indoktrynacji

Coraz bardziej wydumane dziwactwa fabuły są jedynie konsekwencją wyczerpywania się ilości pomysłów w laptopach scenarzystów. Musi być coraz bardziej dziwacznie, aby młody widz chciał poznawać ciąg dalszy jurajskich przygód.

Zaradność, pomysłowość i omnipotencja małych obrońców przyrody ma jednak swoje granice. W piątym sezonie, zajadając się wymarzonymi stekami, zaczynają mieć dylematy… Przez kilka odcinków, jedna z bohaterek boryka się z problemem jak powiedzieć koleżance, że jest w niej właśnie zakochana. Zachęcona przez kolegę (chorobliwie zafiksowanego na punkcie wychowanego od jajka dinozaura), przy pełnej aprobacie i radosnej akceptacji pozostałych towarzyszy przygody, zdobywa się na odwagę i dowiaduje się, że jej uczucie jest odwzajemnione i dwustronne.

Przytulankom, żarliwym pocałunkom i chodzeniu za ręce nie ma końca – zdziwienie rodziców w ostatnim odcinku sezonu trwa nie dłużej dwie sekundy i przeradza się w radosne przyzwolenie. Wszyscy są szczęśliwi, wyznawczynie ideologii LGBT+XYZ zamieszkują razem i żyją długo i szczęśliwie. Do następnego sezonu…

Piotr Podlecki